poniedziałek, 17 czerwca 2013

#17

Niedopuszczone myśli lubą kłębić się gdzieś w okolicach potylicy. Krążą powoli i bezlitośnie, aż  szturmem przejmują cały nasz umysł. Stają się nagle nie tylko myślami, ale dzięki nim czynimy rzeczy, których normalnie nie bylibyśmy w stanie zrobić. Stają się naszą obsesją, naszą chorobą i naszym przekleństwem. Robimy wszystko żeby się ich pozbyć, lecz w zasadzie staje się to niemożliwe. Z czasem stają się one czarne, sprawiają, że człowiek zaczyna miewać tajemnice przed osobami, którym mówił wszystko. Staje się samotną wyspą bez połączenia z jakimikolwiek społecznościami ludzkimi. W końcu sięga po środki ostateczne, zamyka się w sobie, zamykając w sobie ból i cierpienie. Ten ból go przerasta. Nie jest już w stanie kłębić go w sobie. Potrzebuje się go pozbyć. Jedno pociągnięcie. Skóra zaczerwieniona, zaczynają płynąć z niej stróżki krwawych łez. Ono nie wystarcza. Drugie pociągnięcie. Krew ma purpurowy odcień, pulsuje w rytm bijącego serca. Trzecie pociągnięcie. Płynie coraz wolniej, jest jej coraz mniej. Uciskane przedramię już nie krwawi. Człowiek nie chciał się zabić. Chciał po prostu poczuć inny ból. Inny od tego, który czuje zazwyczaj. Tym razem bolało go ciało. Było to dla niego nowe doświadczenie. Mimo że bolało, był szczęśliwy, że zapomniał. Zapomniał o tym, że mimo tych wszystkich otaczających go, nazwanych ze względu na urodzenie, bliskich ludzi, pozostał sam, ze swoim życiem, ze swoimi problemami, ze swoją wspaniałą wizją śmierci.  Nie wiem czy wytrzymam. Nie wiem czy jestem w stanie na to patrzeć. Mam jednak nadzieję, że to nie ja jestem tym człowiekiem. Że to nie ja chce odejść. Możliwe że to ja w przyszłości. Możliwe że to Ty. Możliwe że to nikt. Wszystko jest możliwe. Tylko śmierć jest pewna 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.