niedziela, 30 czerwca 2013

#23


Jechałam dzisiaj autostradą. Nad samochodem zbierały się ciemne chmury. Jednak po mojej prawej stronie znajdowało się miejsce, cale skąpane w blasku słońca.  Ta autostrada to moje życie, a samochód, to ja. Chmury to szara rzeczywistość ,a to jasne miejsce to szczęście, które dawkuje mi los. Może w najbliższym czasie zdarzy mi się częściej oglądać słońce.  

Jadę leśną drogą. Mijam wspaniałe drzewa. Wszystkie wyglądają majestatycznie i potężnie. Nie widziałam was już od dwóch dni. Od tego czasu wiele się zmieniło. Zmieniłam się ja, zmieniła się moja droga. Moja powieść zmieniła swój status. Nie jest już dramatem, ale nie jest jeszcze komedią. 
W ciągu jednego uderzenia serca podjęte decyzje zaważające na najbliższej przyszłości.
W ciągu jednego mrugnięcia okiem zmienione życie.
Decyzje, decyzje, decyzje...
Ciągle to słyszę. Decyzje niosą konsekwencje. Konsekwencje piszą przyszłość. Przyszłość jest częścią naszego życia, a nasze życie jest częścią boskiego planu. Chwilę temu byłam ja, teraz jesteśmy my. Jutro będziemy kim?
Kimkolwiek będziemy w przyszłości, zostańmy sobą.


Amen

Świat pędzi, nie czeka, nie daje chwili wytchnienia. Każe podejmować szybkie decyzje. Kiedy się potkniesz musisz szybko wstać, inaczej idący za tobą ludzie zdeptają cię. Rodzimy się  , dorastamy i odchodzimy po cichu. Każdy oddech jest już zaplanowany, każda miłośc, każda chwila, każda rana. Wszystko czeka....

piątek, 28 czerwca 2013

#22

To już jest koniec... Nie tamujcie łez, dajcie im płynąć. Każde rozstania bolą, ale to będzie boleć szczególnie. Koniec wspólnych wycieczek, przerw, lekcji i wielu innych chwil. Tęsknić będziemy przez kilka chwil, później zapomnimy. Będziemy dalej sobą. Z jednej strony się cieszę, że ten etap się kończy, że nie będę widziała osób o których muszę zapomnieć ale nie mogę, z drugiej zaś wiem, że będę miała problem żeby odnaleźć się w świecie bez nich. Chciałabym machnąć na to ręką i powiedzieć ' żyje się dalej', ale wiem, że nie potrafię. To nie koniec, to po prostu zmiana. Możliwe że na lepsze, możliwe że na gorsze.
Ostatni raz spotykamy się jako III A. Ostatni raz jesteśmy jednością. Każdy uronił łzę, po to żeby się rozejść . Już nie ma NAS. Jesteś ty i  ty i ja i  ty. Każdy jest indywidualnością, nie jesteśmy za siebie odpowiedzialni, teraz tylko od nas zależy czy dalej będziemy razem. To jest jak z powieścią. Nie kończymy całej książki, kończymy rozdział. Starzy bohaterowie nie umierają, od nas zależy czy pojawią się epizodycznie lub staną za nami i będą pojawiać się tak często jak my, autorzy tej powieści i jej główni bohaterowie. To od nas zależy czy przetrwają stare przyjaźnie, czy topory wojenne zostaną zakopane. 
Żegnaj przyjacielu, do widzenia,
Drogi mój, od krwi serdecznej bliższy.
Ta rozłąka w ciemnych przeznaczeniach
Obietnicą połączenia błyszczy.

Żegnaj bez uścisku dłoni i bez słowa.
Nie martw się, cień smutku z czoła przegoń...
Żegnajcie. Do zobaczenia za kolejne 20 lat. 
Na koniec dodaje zdjęcie płaczącej Natalii 

Just before goodbye
You had the chance to change your mind
Just before you lied saying
You gave this your best try
It's not enough to try
You have to give your blood and tears and time
You had one last chance to change your mind
Just before goodbye

środa, 26 czerwca 2013

#21

Środa, do końca roku szkolnego zostało dokładnie trzy dni. Trzy dni na wyrzucenie sobie wszystkich żalów, pogodzenie się. Trzy dni na nacieszenie się swoim widokiem, ukryciem się w ramionach znajomych osób. Zawszę będę pozytywnie wspominać mury tej szkoły, z sentymentem będę wracać do wspomnień i przeżytych tam wspólnie z przyjaciółmi chwil. Każdy dzień kształtował nasz charakter, każde przeciwieństwo losu dawało nam siłę do przezwyciężania kolejnych trudów życia. Każde rozczarowanie i wsparcie przyjaciół dawało nam wiarę, że ludzie potrafią być dobrzy. Przez te trzy lata byliśmy dla siebie rodziną, która wspierała się i która potrafiła wyznać sobie prawdę.
Dziękuje opaczności bożej, że było dane mi spotkać Was, wspaniałych ludzi, którzy na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Mimo że jeszcze nie umieramy i pewnie kiedyś się spotkamy, łzy same cisną się  mi się do oczu. Dziękuje za wspólnie przeżyte chwile.



 ....Drugi września 2010 roku. Pierwszy dzień nauki w nowej szkole. Wszystko wydaje się takie nowe i duże. Nie znam tych otaczających mnie ludzi... Spotykam się z tobą wzrokiem. Masz duże zielone oczy i szczery uśmiech. Podchodzisz ostrożnie w moją stronę, a ja dyskretnie przesuwam się ku tobie. Kiedy stajemy na przeciwko siebie, podajemy sobie dłoń i poznajemy się. Kiedy dzień się kończy, żegnamy się ostrożne. Kolejny dzień jest taki sam. Zaczynamy czuć się swobodnie w swoim towarzystwie, nie krępujemy się. Pierwsza trzydniowa wycieczka. Tam zaczyna się nasza wspólna przygoda. Tam rodzi się nasza przyjaźń, która, mimo wielu przeciwności losu trwa nadal.
Dzisiaj, stoimy ramię w ramię, teraz tylko te jedno spojrzenie wystarczy. Idziemy równym krokiem przez życie, nie zwracając uwagi na innych otaczających nas ludzi. Jesteś moją opoką, a ja twoją.
Mimo że urosłaś, wydoroślałaś i zmieniłaś się fizycznie i psychicznie, twój uśmiech pozostaje bez zmian. Nadal sprawia, że chce się uśmiechać...



...Jest wrzesień 2012 roku. Wszyscy jesteśmy sobie już bliscy. Kiedy to odwracają się ode mnie ludzie i zmierzają w inną stronę mijając mnie, ty wychodzisz mi na przeciw i przytulasz. Chwytamy się za ręce i od tej chwili jesteśmy My, razem idziemy przez aleję pełną niesprawiedliwości i zakłamania. Przy Tobie czuję się bezpieczna. Dzisiaj stoisz przede mną, inna niż zwykle, w odświętnym stroju i płaczesz, bo nigdy już więcej nie będziemy wspólnie przeżywać szkolnych dni. Ja próbuje być silna, ale wiem, że i tak w końcu odpuszczę i będę płakać z tobą.Nie martw się, dalej będę sobą, nigdy cię nie zapomnę, chciałabym żebyś ty nie zapomniała mnie. Czy możesz mi to obiecać?...


A teraz kilka fotek z niezapomnianego komersu. Szkoda, że przegapiłam kaczuszki :(





poniedziałek, 24 czerwca 2013

#20

Dzisiaj 20 post... taki okrągły. Nie mam jednak koncepcji na super piękny wpis, po którym łzy napływają do oczu. Możliwe że powodem są łzy, które płyną z moich oczu. Nie mogę jasno określić dlaczego tak się dzieje, ale jakaś niewidzialna siła zmusza mnie do myślenia o jednej krótkiej wiadomości tekstowej, którą otrzymałam na facebooku od pewnej osoby. Wiadomość była krótka i zwięzła, ale może kryć się pod nią wszystko. Od kpin po jakąś poważną sprawę, która może zmienić moje spojrzenie na świat. Nie wiem, na prawdę nie wiem czego się spodziewać. Wydaje mi się jednak, że już nigdy się nie dowiem o co chodziło.
Dzięki takim ludziom, chociaż wiem, że robią to nieświadomie, nie mam ochoty jeść, spanie jest uciążliwe, a myślenie sprawia ból. Czuję się jak trzynastolatka, rozczulająca się nad sobą. KONIEC. Muszę twardo stąpać po gruncie, bo upadki za bardzo ranią. Oo teraz przechodzę na egoizm. Zero empatii. Trza być twardym jak żelki z biedronki

Umc umc umc :D

sobota, 22 czerwca 2013

#19

Bonjour, a właściwie bonsoir!
Witam was ja, tym razem szczęśliwa z melancholii dnia. Czy spanie do późna nie jest czymś wspaniałym ? Chyba nikt nie ma wątpliwości, że właśnie tak jest. Z rana dobra książka, po południu obiadek i skype z przyjaciółmi, same pozytywne wrażenia. Podczas tego jednego ze wspanialszych dni nie mogło zabraknąć problemu. Otóż.. tak to się składa, że jestem w trzeciej klasie gimnazjum i we wtorek czeka mnie komes. Sukienka kupiona już miesiąc temu. Tylko że jest za duża. Muszę przytyć jakieś 10 kilo do komersu. To nieprawdopodobne, że w miesiąc chudłam aż tyle. Nie mam w zwyczaju się głodzić czy coś w tym stylu. Wydaje mi się jednak, że po prostu jem coraz mniej, ale po prostu wynika to z tego, że nie potrzebuje już jeść tak jak kiedyś. Muszę się nad tym jeszcze zastanowić. Możliwe, że odstawie sport po wakacjach żeby wrócić do prawidłowej wagi. Najdziwniejsze że zdałam sobie sprawę jak poważna jest sytuacja w momencie ubrania kiecki. I myślę o tym do teraz. Może powinnam zmienić dietę. Nie wiem już sama. Boję się, że się tym nieświadomie niszczę.

środa, 19 czerwca 2013

#18

Dzisiaj szczególny dzień. A otóż moja małżonka obchodzi swoje szesnaste urodziny. Z tej okazji postanowiłyśmy spędzić kilka godzin w towarzystwie na naszym poziomie, dlatego też włóczyłyśmy się same. Jak zwykle udaliśmy się do osiedlowego sklepu "Żabka" w celu kupna czegoś co kiedyś było czystą wodą. Tak więc zakupiliśmy KOLĘ i udaliśmy się przemierzać świat poszukując  źródła inspiracji do dalszej rozmowy. Jak zwykle rozmowa zeszła na temat polityki, zarobków, inflacji i innych rzeczy, które w obecnym wieku nie powinny nas zbytnio interesować. A teraz coś co picasso uznał by za arcydzieło :



Tak tak, te zdjęcia były robione tosterem.
Francesca jeszcze raz wszystkiego naj naj najlepsiejszego. Żebyś skończyła z tą dziewczyną i znalazła chłopaka. Bo wiesz, jaki jest mój stosunek do homoseksualizmu. Bądź sobą do końca. Nie zdradzaj mnie tak często. Słuchaj żony. Żebyś się do Frycza dostała i żebyś skończyła medycynę i żebyś była onkologiem i żebyś wymyśliła lek na raka i czego jeszcze sobie życzysz....!!
Kocham cię
Jolo swag szalona ja

poniedziałek, 17 czerwca 2013

#17

Niedopuszczone myśli lubą kłębić się gdzieś w okolicach potylicy. Krążą powoli i bezlitośnie, aż  szturmem przejmują cały nasz umysł. Stają się nagle nie tylko myślami, ale dzięki nim czynimy rzeczy, których normalnie nie bylibyśmy w stanie zrobić. Stają się naszą obsesją, naszą chorobą i naszym przekleństwem. Robimy wszystko żeby się ich pozbyć, lecz w zasadzie staje się to niemożliwe. Z czasem stają się one czarne, sprawiają, że człowiek zaczyna miewać tajemnice przed osobami, którym mówił wszystko. Staje się samotną wyspą bez połączenia z jakimikolwiek społecznościami ludzkimi. W końcu sięga po środki ostateczne, zamyka się w sobie, zamykając w sobie ból i cierpienie. Ten ból go przerasta. Nie jest już w stanie kłębić go w sobie. Potrzebuje się go pozbyć. Jedno pociągnięcie. Skóra zaczerwieniona, zaczynają płynąć z niej stróżki krwawych łez. Ono nie wystarcza. Drugie pociągnięcie. Krew ma purpurowy odcień, pulsuje w rytm bijącego serca. Trzecie pociągnięcie. Płynie coraz wolniej, jest jej coraz mniej. Uciskane przedramię już nie krwawi. Człowiek nie chciał się zabić. Chciał po prostu poczuć inny ból. Inny od tego, który czuje zazwyczaj. Tym razem bolało go ciało. Było to dla niego nowe doświadczenie. Mimo że bolało, był szczęśliwy, że zapomniał. Zapomniał o tym, że mimo tych wszystkich otaczających go, nazwanych ze względu na urodzenie, bliskich ludzi, pozostał sam, ze swoim życiem, ze swoimi problemami, ze swoją wspaniałą wizją śmierci.  Nie wiem czy wytrzymam. Nie wiem czy jestem w stanie na to patrzeć. Mam jednak nadzieję, że to nie ja jestem tym człowiekiem. Że to nie ja chce odejść. Możliwe że to ja w przyszłości. Możliwe że to Ty. Możliwe że to nikt. Wszystko jest możliwe. Tylko śmierć jest pewna 

niedziela, 16 czerwca 2013

#16

Ciężko wybacza się błędy komuś. Jednak uważam, że trudniej wybaczyć błędy sobie. I właśnie dlatego mam ze sobą problem. Mogłam mocniej się starać, miałam możliwości, ale strach przed porażką sparaliżował mnie na tyle, że nie byłam w stanie trzeźwo myśleć. Złe decyzje, a raczej podjęte w nieodpowiedniej chwili. Za dużo niepewności i zwątpienie w siebie w chwili, kiedy wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Wiele nieprzespanych nocy, podczas których myślałam bez sensu, zamiast wyspać się i działać. Mam za duży natłok myśli. Myślę jednak, że kiedy zaczną się wakacje, ogarnę się, wrócę do pisania   książki i zacznę żyć nowym, odpowiedzialnym życiem. W swoim planie nie przewiduje licealnych miłości, zauroczeń, ani innych upośledzeń układu krążenia. Nauka, nauka i nauka. Zero obijania się. Zero partactwa i lenistwa. Od września nastawiam się na pełne obroty, korki z chemii i z angielskiego. Tylko ja, typowy humanista, wpadłam na pomysł aby iść do klasy biologiczno-chemicznej jednego z najlepszych liceum w mieście w którym mieszkam. Zobaczymy na ile będzie mnie stać. Na razie jednak się tym nie martwię. Bardziej martwię się jednym nieskończonym rozdziałem w moim życiu, który, ze względów naturalnych, skończy się samoistnie w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że zapomnę, a przynajmniej że stanie się to z niebawem.
Tymczasem chciałam dodać, iż jestem bardzo wzruszona ilością wyświetleń, która przekroczyła tysiąc. Dziękuje za odwiedziny i mam nadzieję, że nie zamulam. W najbliższym czasie planuje nagrać krótki filmik z inną bloggerką, moją przyjaciółką Franią Pauli
Łapcie fajną nutę i paczajcie na teledysk, Jest taki sułodki <3

niedziela, 2 czerwca 2013

#14

Po długim czasie niepisania witam was we własnej osobie. Tak tak, nic się nie zmieniło, to dalej ta sama ja, pozbawiona energii i chęci do życia. Chciałam zacząć tak entuzjastycznie, ponieważ siedzę aktualnie nad książkami i chwila relaksu, którą jest dzielenie się zwami moimi spostrzeżeniami ,jest porównywalna ze wspaniałą ambrozją, która, jak wiecie, dawała bogom wieczne życie. W moim życiu, jak zwykle, nie dzieje się nic wspaniałego. Jak zwykle spędzam go poszukując swojego powołania i talentu. Powoli dochodzę do wniosku, iż przy dzieleniu talentami zapomniałam ustawić się w kolejce. Mam nadzieję, że los jednak mnie zaskoczy i postawi przede mną coś, co wzbudzi moje zainteresowanie i co da mi szansę na szczęśliwe życie.
Jako że wczoraj był dzień dziecka, chciałam wszystkim, nie zależnie od wieku, stanu cywilnego i orientacji seksualnej złożyć najserdeczniejsze życzenia. Nie patrz na metrykę, pamiętaj, zawsze jesteś młody, dopóki masz szalone pomysły i przynajmniej próbujesz je realizować. Zawsze w myślach  powtarzaj sobie                                             _____________________________' FOREVER YOUNG' __________________________________