niedziela, 12 października 2014

Vanitas vanitatum et omnia vanitas

                Dawno temu, a właściwie nie tak bardzo dawno pewien ktoś zadawał sobie pytanie 
„dlaczego żyjemy i czy to ma sens?” 
Hm, wiele ludzi zadaje i będzie zadawało sobie te trudne i nie posiadające jednej odpowiedzi pytanie. Chrześcijanin powie, że życie tutaj jest tylko etapem przejściowym i po tym życiu czeka następne, a to jak będziemy postępowali tutaj, zadecyduje jak będzie nam Tam. Ale załóżmy, że ta osoba nie wierzy, że nie ma dla niej Boga, a każdy dzień jest upływającym czasem i zmierzaniem do nicości. Tak więc, po co to wszystko? Myślę, że dla ateistów po nic. Bo skoro mamy tutaj być, a potem ma nas nie być nigdzie, mamy zawiesić się w nicości i marności to fakt, że będziemy złymi ludźmi nie robi na nas wrażenia; przecież i tak nie spotka nas za to kara, jeśli nikt nas nie nakryje. A jak będziemy czynić dobrze, raczej nie wyjdziemy na tym korzystnie. Dlatego myślę, że istotą ludzkiego bytowania, oraz jego sensu jest wiara. Wiara sama z zasady. Nie mówię tu o Bogu, Allachu czy Jehowie. Mówię ogólnie o zaufaniu i zawierzeniu, że czeka na nas coś lepszego. Obojętnie czy ta nagroda objawi się w postaci raju, pięknych Hurys czy nirwanie. Warto tutaj przywołać słynny zakład Pascala, który opracował człowiek uczony, wielki matematyk, przedkładający jednak prawdy wiary nad prawdy naukowe.  Ten człowiek powiedział, że wiara bardziej opłaca się od niewiary, bo bycie dobrym może przysłużyć się nam do zbawienia, a jeśli jednak tam gdzieś, gdzie wszyscy zmierzamy czeka pustka i nicość, to świadomość swoich czynów może być wystarczającą nagrodą. Dlatego jeśli twoje życie nie ma sensu, to pomyśl o tym.
P.S skoro to nie ma sensu, to dlaczego dzieci rodzą dzieci, a te następne mają dzieci, które rodzą dzieci i tak od tysiąca lat w kółko. Nie uważasz, że w tej ciemnej nicości powinno już zabraknąć miejsca? A jednak, dzieci nadal się rodzą.

Powodzenia, A. Może w końcu kiedyś Ci się uda. 

niedziela, 7 września 2014

Któryś z kolei

Dzieńdobrybardzo ! Jak to miło do Was wrócić i zobaczyć, że nic się nie zmieniło! Czasami takie miejsca, które nigdy nie tracą swojego wigoru, smaku i duszy są najcenniejszymi przybytkami współczesnego człowieka. W czasach, kiedy dynamizm świata prześciga prędkość światła, a przystanki stają się miejscami łapania nerwowego i łapczywego oddechu potrzebujemy takich cichych miejsc. Takich miejsc, w których można się ponudzić, gdzie znajdujemy czas na leniwą myśl i zamknięcie oczu. Bo przecież świat gna i gna i tratuje nas i nie patrzy czy leżymy, czy stoimy. Każdy nasz ruch musi być precyzyjny niczym chirurg podczas skomplikowanego zabiegu ratowania ludzkiego życia. A jesteśmy jeszcze dziećmi, potem już jesteśmy dorośli. Bez żadnego słowa wstępu, wyjaśnienia jak to działa i po co to wszystko. Po prostu naszym obowiązkiem jest dorosnąć jak najszybciej, być świadomym człowiekiem i trzeźwo myśleć nie pozwalając sobie na szaleństwo.Tylko ja się pytam, po cholerę mi dorastać ? Nie potrzebuje tego, nie chce tego, mogę swoje dorastanie oddać, jeśli wrócicie mi dziecięce zaufanie i optymistyczne myśli, że zawsze wszystko będzie dobrze. A co tam, biorę i moje dziecięce problemy. Te bardzo poważne problemy egzystencjonalne typu "moje życie nie ma sensu bo Paula jest chora i nie ma jej w szkole", albo osiedlowe zatargi o huśtawkę na placu zabaw. Ludzie, to było piękne, a teraz, kiedy o tym pomyślałam, że to tylko przeszłość, że to już nigdy nie wróci i że stanie się to niedługo tylko zamgloną rzeczywistością, która powoli straci znaczenie, to mi się odechciewa. Dlatego, oficjalnie, mam was wszystkich, który oczekujecie ode mnie dorosłości i powagi, głęboko w poważaniu, bo ja mam zamiar zostać dzieckiem jeszcze przez kilka dłuuuuugich lat. 
Trzymajcie się :)

piątek, 11 lipca 2014

#50

Rozpędzony rumak mknie przez wysokie zielone trawy zostawiając za sobą kurz. Jego ślady na trwałe odcisną się na tej równinnej ziemi. Kolejne pokolenie będzie przechodzić tą samą ścieżką,  lecz tym razem będzie już wiedziało jak postawić krok. Zrobią to nieufnie, z lekkim dystansem do trasy, będą wiedziały, że każdy ślad może okazać się tym ostatnim, że dalej może nie być już nic i to do nich należy zadanie, aby odkryć następne posunięcia. Pokolenie trzecie będzie pełne brawury, pewności siebie, wręcz głupoty. 
Zamiast iść równym, miarowym krokiem, zastanawiając się 'co potem?'. Będą pędzić najszybciej jak się da, ich grzywy będą powiewać, obijać się o współtowarzyszy. Będą tratować się nawzajem, będą zapominać o sobie, przestaną widzieć prawdziwe piękno, zaczną widzieć ideały.

Te konie to my. Ludzie. Każdy człowiek. Ta ścieżka to nasze życie, a ślady to postęp.
 Pierwszy koń to nasi dziadkowie, ludzie, którzy żyli w czasie postępu, zaczęli tworzyć postęp, na nowo definiowali to słowo. 
Drugie pokolenie to nasi rodzice, którym przyszło życie dorosłe spędzać w asyście wysoko rozwiniętej technologii, którzy jeszcze zadają pytania 'jak to działa, do czego to służy, jakim prawem to funkcjonuje?'.
Ostatni jesteśmy my. 
Młodzież, nastolatkowie i reszta co przyjdzie po nas. Nas już mało obchodzi JAK, GDZIE, KIEDY. Bardziej liczy się czy MAM, czy DOSTANĘ, czy KTOŚ MI TO ZROBI. Dzięki dorastaniu w towarzystwie wszelkich udogodnień zostaliśmy pozbawieni ciekawości jak i wrażliwości. 
Tratujący się tłum koni, to nic innego jak słynny "wyścig szczurów".
Kto pierwszy ten lepszy. Nie ma chwytów zabronionych.
Najważniejszą zasadą jest brak zasad. 
Po trupach do celu.
Ale uważajmy jak wybieramy ofiary.
Bo ucierpieć może ktoś z naszych bliskich.

piątek, 4 lipca 2014

#49

Pisanie bloga. Co to właściwie jest? Większość  blogerów opisuje tutaj szczegółowo swoje życie. Każdą minutę, godzinę,  dzień i noc. Opisują każde wydarzenie, każda pierdołe  Piszą o złamanym paznokciu, wypitym alkoholu bądź innych dziwnych i nienormalnych z mojego punktu widzenia ekscesach. Dzisiaj blogerem jest każdy, kto założy bloga. W sumie racja,  uczniem nazywamy każdego, bez względu na rezultaty jego działań. 
Bloger. Rurki, pięknie ułożona grzywka,.
Bloger. Imprezowicz,  amator fotograf.
Bloger,  iPhone,  beatsy na głowie. 
Bloger,  obey, vans, concerse. Na szczęście nie wszyscy tacy są.  Nie lubię stereotypów, ale ten ukazuje prawdziwą rzeczywistość. Internet,  kreowanie idealnego mężczyzny, idealnej kobiety, idealnego nastolatka. 
Hejty, mszczenie się na kimś, kogo się nie zna, za to kim jest lub za to co osiągnął.  Upokarzające zdjęcia i filmy, przez które młodzi ludzie kończą ze sobą.  Wieczne walki o byle gówno, zasrani pedofile i gwalciciele, dla których Internet jest niczym książka z adresami.  
Frajerstwo i zero życia poza Internetem. Klapki na oczach na problemy innych ludzi zamknięci w swoich pokojach niczym w metalowych puszkach bez możliwości wyjścia. 
Czasami zazdroszczę moim rodzicom.  Zazdroszczę im tego, że gdy byli młodzi nie posiadali komputerów. Posiadali tylko Prawdziwe Życie. Uff w końcu,  koniec ciszy i postoju.
Nareszcie rozwiązał mi się język. Blogu powracam,  nie daj mi więcej odejść.

sobota, 31 maja 2014

#48

Ostatnio jadąc do szkoły autobusem przyglądałam się uważnie idącym ludziom. Każda osoba miała inny wyraz twarzy, inny wzrost, inną posturę i inne ubrania. Każdy był wyjątkowy na swój sposób, nie sposób było ocenić każdego według tego samego kryterium. Jeden człowiek, to jedna historia, wspaniała opowieść, która wzrusza i bawi, niepokoi i uszczęśliwia. Każdy człowiek przeżył coś, co go zmieniło, co pozwoliło wydorośleć. Można to dostrzec w ich oczach, w ich uśmiechu. Historie ludzi są zapisane w ich pooranych zmarszczkami twarzach. W ich przetartych, opuchniętych z nadmiaru pracy dłoniach. To prawda, że najwspanialsze i najprawdziwsze opowieści pisze samo życie. To ono decyduje, kto będzie wiecznie płakał, a kto wiecznie się uśmiechał. To dobrze, że tak wielce się od siebie różnimy, to dobrze, że mamy różne problemy. To wspaniale, że los nas doświadcza. Możemy wtedy z dystansem spojrzeć na te wszystkie lata, które wydawały się złe, bądź dobre. 
  Szczęściarzem jest ten, który w obliczu nieszczęść i złych chwil ma kogoś, kto odciągnie nas chociaż na chwile od tych wszystkich spraw. Kogoś, kto potrzyma nasz bagaż, da nam odpocząć. 
Człowiek to najwspanialszy pisarz, lecz tylko od niego zależy z kim podzieli się swoją opowieścią.

środa, 16 kwietnia 2014

#47

I już mamy kwiecień. Zawitało słońce, mam nadzieje, że na stałe. Rower już gotowy, czeka tylko, aż na niego wsiądę i obiorę kurs. Rolki przechodzą odmładzanie, kółka nasmarowane, wystarczy przykręcić to i owo. Zaczyna się błogie, przedświąteczne lenistwo. Ptaki za oknem ćwierkają wesoło, a dzieci pod blokiem bawią się i śmieją. Wszystko zdaje się tak doskonałe, że aż trudno uwierzyć w prawdziwość i namacalność tej chwili. Obiad zjedzony, wiec teraz może czas na spacer, czemu nie. Piękna środa, wesoły dzień, aż chciałoby się, żeby nic się nigdy nie zmieniło. Żeby zawsze było tak błogo i bezproblemowo. Piękno tej chwili polega na tym, że mogę włożyć słuchawki, włączyć muzykę, zamknąć oczy i bez żadnych konsekwencji rozpłynąć się w błogiej nicości, przeplatającej się ze szczęściem i radością...

P.S chciałam zaprosić was do zajrzenia w zakładkę opowiadania. Znalazło się w niej coś nowego :D



czwartek, 3 kwietnia 2014

#46

Już tak dawno nic nie pisałam...
Dwa miesiące nieobecności na blogu, całkowite zaniedbanie Was, oraz  mnie i mojej pasji. Te dwa miesiące, podczas których zebrałam wiele nowych doświadczeń. Dwa dziwne, ale też trudne miesiące. To ten czas, w którym wielokrotnie chwytałam się za głowę mówiąc " cholera, co ja tu robię?" . Czas, w którym walczyłam z własnymi słabościami, wiele rozmyślałam i stroniłam od ludzi. Takie chwile są nam potrzebne. Zamykamy wtedy oczy i posyłamy cichą modlitwę z prośbą o wsparcie.
Co mam dalej pisać ? Może najlepiej to, co czuje? Ale co ja czuję ?
Chyba pustkę. Wolną, niezapełnioną przestrzeń w środku mnie. Tak jakby coś się wypaliło, tak jakby coś zgasło.
Może to moje marzenia?
Nie, to nie może być to. Nadal marzę, wierzę w to, że się uda, ufam w to jak dziecko. Bezpodstawnie, bez zbędnych pytań "dlaczego, po co, a co jeśli...?"
Może i dobrze? Może dzięki temu jest mi łatwiej ?
Nie wiem. Zadaje sobie pytania, na które nigdy nie dostane jednoznacznej odpowiedzi. To tak, jak spytać pięciu różnych osób jak powstał świat. Każdy ma swoje racje. Wierzący powie Ci, że wszystko stworzył Bóg, a ateista, że to skutek wielkiego wybuchu. Za dużo kombinuje, najtrudniejsze pytania wymagają prostych i logicznych odpowiedzi. To wszystko, co nas otacza jest proste, tylko my samu utrudniamy sobie życie.
Ale nam, ludziom, myślenie w brew pozorom bardzo ciężko przychodzi. Łatwiej postępować jak maszyna, według utartego schematu, krok po kroku, od wielu lat bez zmian. A może czasami warto coś zmienić? Ułożyć głowę pod innym kątem , albo przeczytać od tyłu ?

niedziela, 23 lutego 2014

#45

Czy wam też zdarza się wątpić? Wstać niekiedy z myślą "to nie ma sensu. To wszystko dzieje się gdzieś poza mną, ucieka, a ja nie mogę tego uchwycić" ?
Ja też tak mam. Wstałam sobie i myślę "po co"? Dlaczego to robię ? Czy to coś da? I najważniejsze: czy to ma sens? Miałam ostatnio taki czas, że chciałam odpuścić. Załamać się oprzeć głowę o ścianę i udawać, że o wszystko wokół jest mi obojętne, że mnie nie dotyczy. Chciałam zamknąć oczy i zacząć płakać. Nie powiem, było blisko, łzy już prawię płynęły. Ale kiedy dochodzi do takich sytuacji odzywa się we mnie mój wewnętrzny głos i mówi " nie możesz się poddać". Bo jeśli twierdzisz, że przegrasz, to na pewno przegrasz. A dlaczego? Bo poddajesz się bez walki. Od samego początku zakładasz, że jesteś gorszy/ gorsza. Podnosisz ręce w geście poddania zanim jeszcze wróg wymierzy w ciebie swoją broń. Myślisz, że w ten sposób pokazujesz, jaki jesteś silny i odważny? Nie, pokazujesz tylko, że jesteś tchórzem. Boisz się popełnienia błędów. A więc nie jesteś człowiekiem. Bo żeby nim być, musisz żyć. Oddychać, śmiać się, ryzykować, przegrywać, upadać i wstawać, kochać i nienawidzić.
 Uwierz w siebie, bo wiara czyni cuda 
Nadal wolisz się poddać? Twoja sprawa. Tylko nie miej do nikogo pretensji, że Ci się nic w życiu nie udało

wtorek, 11 lutego 2014

#44

MODLITWA

Boże usłysz mą cichą modlitwę
Usłysz ją dziennie jak ja dziennie Cię słyszę
Wetknij swe slowa zakryj swą ręką,
tą martwą, wszechobecną cisze
Daj siły gdy sił juz brak
Daj wiarę gdy nie ma juz jak
Daj Boże dobrych twych ludzi
Daj Boże i nie odbieraj
Gdy zycie się znudzi

Przepraszam za tak długą nieobecność.  Postaram się poprawić.  Muszę rozwiązać tylko kilka problemów. 

" Nie mów Bogu,  że masz wielki problem.  Powiedz problemowi,  że masz wielkiego Boga! "

Dodatkowo pragnę złożyć życzenia najlepszemu Andrzejowi, który w dniu dzisiejszym obchodzi swoje siedemnaste urodziny. Andrzeju jeszcze raz dużo zdrowia, szczęścia,  sukcesów w olimpiadach,  więcej materiałów do nauki od naszego kochanego profesora Morawca, spełnienia tych najskrytszych marzeń i czego jeszcze twoja olimpijska dusza zapragnie !!!!!!

sobota, 25 stycznia 2014

#43

Tęsknota- stan duchowego cierpienia. Stan, w którym boli nas czekanie i każda minuta zdaje się trwać wieki. Tęsknimy praktycznie zawsze. W dzień tęsknimy za kimś, za czasami, które były, ale które już nigdy nie wrócą. Tęsknimy za dzieciństwem- najszczęśliwszym czasem w życiu każdego człowieka. Tęsknimy za chwilami, które przeżyliśmy. Ale tęsknimy też za ludźmi, których nie ma już w naszym życiu, a których bardzo nam brakuje. Otwieramy wtedy stary album ze zdjęciami, przeglądamy fotografię, na których jest. Uśmiechamy się w miejscach, w których była, widzimy jej obecność w ludziach wokół. Z sentymentem przeglądamy rzeczy do niej należące.
Wspomnienia- ratują ludzi przed zapomnieniem. Dzięki wspomnieniom ludzie, którzy odeszli zawsze są wokół. Tęsknimy, ale tęsknota jest znośna jeśli wspierają nas inni. Tęsknić nie znaczy załamać się. Tęsknić znaczy walczyć o wspomnienia. Znaczy pielęgnować je i nie dać im zginąć, rozpłynąć się, utonąć w morzu zapomnienia. Tęsknić znaczy dążyć do powrotu chwil i osób, znaczy ponownie się zjednoczyć, znaczy wspomnienia ożywić i urzeczywistnić.

sobota, 4 stycznia 2014

#42

Życie jest niczym wiatr.
 Pojawia się znikąd i znika, a my nie wiemy gdzie. Trwa chwile, bo przecież czym jest czas jednego życia w porównaniu z istnieniem Ziemi? Niczym. Właściwie nic nie jest tu odpowiednim określeniem. Jest czymś tak wielkim, a jednocześnie niedostrzegalnym. Ty mówisz „nie, nie zgadzam się. Życie ludzkie jest niczym. Jest tylko pyłkiem, źdźbłem trawy, płatkiem róży w olbrzymim ogrodzie”. Powiem Ci, że masz racje. Życie jest punktem. Jest jak jedna kropka nad i w opasłej księdze. Ale jednak tam jest. Gdyby nie ta kropka, nie byłoby litery, byłaby jedynie samotna kreska, która nic nie znaczy. Dlatego też uważam, że życie ma znaczenie. Miałeś się urodzić. Bez Ciebie Ziemia byłaby pusta i nie miałaby znaczenia. Twoje przyjście na świat oznaczało radość twoich rodziców, co za tym idzie, nadałeś ich życiu sens, to Ty stałeś się sensem.

A śmierć?
 Śmierć jest niczym. Bo znikasz, a jednocześnie zostajesz. Nie ma człowieka, zostają wspomnienia, zostają uczucia i czyny. Byłeś, uśmiechałeś się, dawałeś radość, stąpałeś, miałeś własny dom, pokój. Nawet jeśli umrzesz, to nadal istniejesz. Jesteś w głowach ludzi. Jesteś z nimi, chociaż cię nie ma.  I to jest najśmieszniejsze w ludziach. Płaczą gdy ktoś umiera. Nawet jeśli nie dbałeś o relacje za życia, to i tak płaczesz nad stratą. A ta osoba nadal żyje. Jest obecna w każdym, kto z nim przebywał. Duch nauczyciela spoczywa w uczniu. Duch rodzica w dziecku. Duch lekarza w jest w jego pacjentach.

Lepiej umrzeć niż odejść.  
Choć częściej ludzie odchodzą, a powracają po śmierci.