Chyba potrzebuje kota.
niedziela, 1 grudnia 2013
#41
Dzisiejszy dzień jest jednym z najgorszych. Tyle do zrobienia i tak mało czasu. Tyle wiedzy do przyswojenia i tak mało chęci. Tyle wiary w siebie co słodyczy w domu, czyli aktualnie wcale (wszystko zjadłam). Jutro olimpiada, a ja swoje gruntowne przygotowania zaczęłam dzisiaj. Humor też pozostawia wiele do życzenia. Jest tak nijako, tak bez emocji. Bez radości i bez smutku. Nie lubię tego. Wole płakać. Wolę się śmiać. Kocham skrajne emocje. Są takie doskonałe. Takie wiadome i oczywiste. To wszystko przytłacza i wprowadza taki grobowy nastrój. Gdybym miało stać się coś złego. To takie chwilowe zamarcie tłumu przed skokiem samobójcy. Chce już poniedziałek, chce iść do szkoły, chce już ferie, chce wyjechać i zostawić tutaj codzienne życie i przeżyć te cztery dni inaczej, wyjątkowo. Chce święta i ich niepowtarzalny klimat. Po drodze jednak moje urodziny, których nie lubię. Nie możemy o nich zapomnieć? Z czego tu się cieszyć? Że jestem coraz starsza, że coraz mniej mi wypada i coraz więcej mnie przytłacza? Mam świętować to, że za parę lat pojawią się pierwsze zmarszczki? Że data mojej śmierci z dnia na dzień jest coraz bardziej realna? Do dupy z tym wszystkim. Jestem spięta, nerwowa i wszystko mam gdzieś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.