wtorek, 23 lipca 2013

#30 ....


" -Dlaczego czas biegnie szybko, kiedy dobrze się bawimy, a bezlitośnie

się wlecze, gdy cierpimy ?..."


Hmmmm.
Ciekawe pytanie.
Na samym początku przeczytałam tylko ten fragment i dał mi on wiele do myślenia. Każda minuta jest taka sama, zawsze trwa dokładnie tyle co poprzednia. Ale jednak są chwile, kiedy godzina to wieczność, chwile kiedy minuta oczekiwania zdaje się trwać w nieskończoność. Kiedy to tygodniowy wyjazd zdaje się być roczną ekspedycją.
Lecz jednak, jako że życie zazwyczaj nie jest usłane różami, i częściej na drodze spotykamy koce, aniżeli płatki, czas zdaje się niemiłosiernie ciągnąć.
Nieraz sama na własnej skórze przekonałam się o wywrotności czasu. Kiedy to kłębiące się w głowie myśli dokuczały mi przez długi czas.

Czas.
Jedyna fizyczna wielkość, której nie potrafimy kontrolować.
Czas.
Cenne kruszywo, którego brakuje wszystkim.
Czas.
Jak rzeka, mający własne prawa .
Czas.
Obecny od zawsze na zawsze.

Nie ma człowieka, który by się nigdy nie spóźnił, który zdążyłby wszędzie na CZAS.
Ludzkie życie kręci się w zabójczym tempie. Nikt nie jest w stanie go zatrzymać.
Jedynie co potrafimy, to podkręcać tempo i sprawiać, że zapominamy o rzeczach najważniejszych, które są fundamentem do osiągnięcia szczęścia.
Piszę ten post już kolejny dzień i nie jestem w stanie w pełni wyrazić tego, co myślę na ten temat. Najważniejsze od samego początku wydało mi się stwierdzenie, że czasu nie da się zatrzymać. To ono jest głównym tematem. Nawet jeśli przejdzie Ci bateria w zegarku, nawet jeśli zatrzymasz stoper, czas nadal będzie płynął swoim tempem. 








Ps. Dziękuje za inspiracje, była naprawdę pomocna. Już teraz proszę o kolejne dawki i mam nadzieję, że będę coraz lepiej oddawać ich znaczenie. Dziękuje jeszcze raz ;)


środa, 17 lipca 2013

#29

Witam...
Piszę do Was, chodź nie jestem w stanie wymyslić czegoś sensownego, co poruszy wasze serca i umysły. Tak się składa, że już dwie osoby pytały się, kiedy kolejna część moich trudnych i specyficznych refleksjii.  Nie mam ostatnio pomysłu, nie kontempluje i nie pobudzam mózgu do myślenia, dlatego też nie chce wypisywać bzdur i niszczyć tego, co przez pewien czas pielęgnowałam. Wolność słowa nie daje nam pełnego prawa do mówienia wszystkigo, w obojętnie jakiej formie, bez uzasadnionego powodu.
Nie możemy kogoś bezpodstawnie oskarżać, zniesławiać, krzywoprzysięgać. Jest to tak samo niepoprawne jak użycie złego imiesłowu, jak zapisanie nazwiska z małej litery. Wolność słowa daje nam azyl, ale nie daje gwarancji, że mówiąc coś nie naruszymy azylu drugiego człowieka. Tak to jest z wolnością, kiedy się jej na prawdę nadużyje, traci się ją.
I wtedy tak jak mówił Mickiewicz:
" Ilę cię trzeba cenić, ten tylko się dowie
Kto Cię stracił..."
Czasami utrata wolności jest drogą do lepszego życia. Zatem czas się zastanowić, czy aby dobrze postępujemy i nie wkaraczamy na ścieżkę do jej utracenia.



A teraz...
Jeśli czytasz tego bloga, proszę pomóż mi w wybraniu tematu na następny wpis. Może być to cytat, fraza, słowo klucz, piosenka...
Napisz w komentarzu, skontaktuj się ze mną prze facebooka lub napisz na moim asku. Już teraz dziękuje za pomoc.

poniedziałek, 15 lipca 2013

#28

Ludzie, mam do was jedną prośbę... Nie bawcie się uczuciami innych. To nie jest zabawka, a jeśli jesteś jeszcze na tym etapie rozwoju, że ich potrzebujesz, to poproś rodziców, niech Ci kupią składaka czy co tam wolisz. Nie wszyscy są tak odporni . Nie każdy wzruszy ramionami i nie powie 'trudno'.  Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, nie dawaj nadziei, że się zmieniłeś skoro tak nie jest. Nie wypowiadaj słów, które w gruncie rzeczy są płytką obietnicą . Nie buduj relacji, która już od początku skazana jest na porażkę. Mam wokół siebie ludzi, którym naprawdę zależy, tylko ja nie potrafię tego docenić. Przez Ciebie. I twoje słowa, które śmierdzą kłamstwem.
Chciałabym klasnąć rękami i zapomnieć o Twoim istnieniu.
Wiem, że nie jestem samotna w tym wszystkim. Znam osobę w tej samej sytuacji. Wspieramy się i próbujemy zapomnieć... Dwa lata minęły, a ja nadal pamiętam...Życzę jej większego szczęścia.
enchantment---->love---->hope---->pain





 Piosenka nijak ma się do posta, ale już tydzień siedzi mi w głowie, muszę się jej pozbyć......

niedziela, 14 lipca 2013

#27

Hurra,jutro poniedziałek?
 I co z tego?
Co ja mówię?
 Nie wiem. Szukam jakiś idiotycznych pomysłów żeby poprawić sobie samopoczucie. Boli mnie głowa, nic mi się nie chce, nie mam pod ręką kolejnego tomu książki...  Ciągle myślę, a nie powinnam. Kurde no! Jestem nastolatką, mam wakacje, nic nie powinno psuć tych pięknych chwil spędzanych samotnie w moim pokoju. Tylko ja i muzyka płynąca ze słuchawek. Grrrr, jedna się popsuła. Nie mam już ochoty poszukiwać pomysłu na siebie. Wszystko mnie do tego zniechęca. Czy to niepowodzenia własne czy innych. Chciałabym po protu położyć się spać i czekać aż przyśni mi się moje lepsze ja, lepsi ludzie, lepsza przyszłość, lepsze życie. Nic jednak się nie wydarzy bo nie potrafię zasnąć. Kiedy już się mi się uda, nie śnię. Nie mam snów. Jestem pozbawiona tej pięknej części naszego życia. Czy ja w ogóle kiedyś z życia skorzystam?
            Dzisiaj szczególna data, 14 lipca. Ci co powinni zrozumieją, reszta niech się domyślą, może kiedyś im powiem. W sumie to i tak nikt tego nie czyta. Jeśli jednak, fajnie by było przekonać się o tym na własnej skórze. Dzisiaj każdy komentarz i próba dialogu podniesie mnie na duchu.

czwartek, 11 lipca 2013

#26

Czwartek, 11 lipca.
Zero pomysłu na post, za to pełno niezrozumiałych i niespójnych logicznie wersów w głowie, układających się w zdanie " Nie dam rady". Nie wiem dokładnie jakiej sprawy się tyczy, chociaż nabieram podejrzeń o co może chodzić. Dużo myślę o swojej przyszłości, o życiowych wyborach które podjęłam i które przyjdzie mi jeszcze podjąć. Zastanawiałam się ,czy ścieżka, którą dotąd obrałam jest prawidłowa, czy nie kończy się ślepym zaułkiem. Myślę o tym, czy ludzie wokół mnie są szczerzy wobec mnie, czy słowo ' tak' w ich ustach nie oznacza 'nie'. Czy pozorny spokój za oknem i bezwietrzna pogoda nie zwiastują burzy?



Dwa dni temu odbyło się ' klasowy' grill. Nie było na nim wszystkich, ale i tak miło zapamiętam spędzony na nim czas. Ze względu na to, że ten blog jest pewnego rodzaju pamiętnikiem, a zarazem 'myśl-odsiewnią'  przedstawiam kilka zdjęć na pamiątkę zdarzenia







 Kebab XD







A teraz trochę z wczoraj 







poniedziałek, 8 lipca 2013

#25

Często zdarza nam się ganiać za ludźmi, którzy stoją za naszymi plecami. Czasami po prostu wystarczy się obrócić przez ramię żeby ich dostrzec. Często zdarza nam się uciekać przed sprawami, które nas nigdy nie dotknęły. Dzieje się to ponieważ boimy się porażek i błędów. Czasami zrozumienie czegoś zajmuje nam chwile, czasami dochodzimy do czegoś całe życie. Nikt nie mówił, że życie jest proste. Nikt nie dawał nam gwarancji, że będziemy szczęśliwi. To zależy od nas samych. Od naszego charakteru, woli walki. Życie wymaga od nas heroizmu i poświęceń. Stawia przed nami wybory, zazwyczaj są one trudne i bolesne. Nikt nie rodzi się z instrukcją obsługi jak żyć. Może segregacja zaraz po urodzeniu i przydzielenie roli do spełnienia w społeczeństwie, tak jak dzieje się np.u pszczół, nie jest wcale takie złe? Nie musielibyśmy poszukiwać pomysłu na siebie, na swoje życie. Ktoś dałby nam wskazówki i instrukcje. Ktoś poprowadził by nas w stronę szczęśliwego życia. Ale czy wtedy bylibyśmy sobą? Czy czulibyśmy to co czujemy? Czy kochalibyśmy tych, których kochamy? Czy czerpalibyśmy przyjemności z tych samych rzeczy, z których czerpiemy je teraz? Czy w ogóle wiedzielibyśmy co to szczęście ?

niedziela, 7 lipca 2013

#24

Tydzień wakacji już za nami. Wyjątkowy tydzień można powiedzieć. To w ten piątek pojawiły się wyniki rekrutacji do liceum. Muszę powiedzieć, że z całego zamieszania wyszłam obronną ręką i dostałam się do tego liceum, o którym marzyłam... Nie wiele brakuje mi do pełni szczęścia.
Przez ten krótki okres jednego tygodnia zastanawiałam się czy robię dobrze wybierając tą szkołę. Mogłabym przyjąć drogę na skróty i iść do zawodówki, po tych trzech latach pójść do pracy i zapomnieć o polskiej oświacie. Ale że tak się akurat składa, że ambitna ze mnie bestia, przyszłość wiąże ze studiami wyższymi. Nie wiem czy dobrze postępuje, nie wiem czy wytrzymam ciągłą naukę, nie wiem... Nie wiem jak przez te trzy lata potoczy się moje życie prywatne, chociaż muszę przyznać, że w ostatnim czasie pewna osoba wniosła w nie niemałe zamieszanie...Nie chce zrezygnować przez to z moich marzeń, ale wiem, że będzie ciężko bez kompromisów i poświęceń.




Dwójka młodych ludzi idących prostą drogą. Wiele wspólnie pokonanych kilometrów. Wiele pokonanych pagórków. Wiele rzek przekroczonych. Aż pewnego dnia, jak to w drodze bywa, stanęli na rozstaju dróg. Ona chciała wybrać prawą ścieżkę, on lewą. Wtedy ona powiedziała.
- Może czas się rozstać? Może czas zacząć żyć osobno. Może czas gonić za marzeniami ? 
Na to on jej odpowiedział.
- Wole żyć pozbawiony marzeń, niż być pozbawiony ciebie. Gdziekolwiek pójdziesz, ja pójdę z tobą. Jakkolwiek ciemna będzie ścieżka, ja będę patrzeć abyś się nie potknęła. Ktokolwiek przed nami stanie zagradzając nam drogę, ja sprawie , że przejdziemy. 
Odtąd ona już nigdy nie zaproponowała mu rozstania. Żyli razem, wspólnie, trzymając się za ręce.    I tak już do końca. Aż on zmarł. A ona od razu po nim, z żalu i z powodu straty tak wielkiej, że żadne skarby świata nie złagodziły by jej bólu.
To właśnie prawdziwa miłość.