piątek, 11 lipca 2014

#50

Rozpędzony rumak mknie przez wysokie zielone trawy zostawiając za sobą kurz. Jego ślady na trwałe odcisną się na tej równinnej ziemi. Kolejne pokolenie będzie przechodzić tą samą ścieżką,  lecz tym razem będzie już wiedziało jak postawić krok. Zrobią to nieufnie, z lekkim dystansem do trasy, będą wiedziały, że każdy ślad może okazać się tym ostatnim, że dalej może nie być już nic i to do nich należy zadanie, aby odkryć następne posunięcia. Pokolenie trzecie będzie pełne brawury, pewności siebie, wręcz głupoty. 
Zamiast iść równym, miarowym krokiem, zastanawiając się 'co potem?'. Będą pędzić najszybciej jak się da, ich grzywy będą powiewać, obijać się o współtowarzyszy. Będą tratować się nawzajem, będą zapominać o sobie, przestaną widzieć prawdziwe piękno, zaczną widzieć ideały.

Te konie to my. Ludzie. Każdy człowiek. Ta ścieżka to nasze życie, a ślady to postęp.
 Pierwszy koń to nasi dziadkowie, ludzie, którzy żyli w czasie postępu, zaczęli tworzyć postęp, na nowo definiowali to słowo. 
Drugie pokolenie to nasi rodzice, którym przyszło życie dorosłe spędzać w asyście wysoko rozwiniętej technologii, którzy jeszcze zadają pytania 'jak to działa, do czego to służy, jakim prawem to funkcjonuje?'.
Ostatni jesteśmy my. 
Młodzież, nastolatkowie i reszta co przyjdzie po nas. Nas już mało obchodzi JAK, GDZIE, KIEDY. Bardziej liczy się czy MAM, czy DOSTANĘ, czy KTOŚ MI TO ZROBI. Dzięki dorastaniu w towarzystwie wszelkich udogodnień zostaliśmy pozbawieni ciekawości jak i wrażliwości. 
Tratujący się tłum koni, to nic innego jak słynny "wyścig szczurów".
Kto pierwszy ten lepszy. Nie ma chwytów zabronionych.
Najważniejszą zasadą jest brak zasad. 
Po trupach do celu.
Ale uważajmy jak wybieramy ofiary.
Bo ucierpieć może ktoś z naszych bliskich.

piątek, 4 lipca 2014

#49

Pisanie bloga. Co to właściwie jest? Większość  blogerów opisuje tutaj szczegółowo swoje życie. Każdą minutę, godzinę,  dzień i noc. Opisują każde wydarzenie, każda pierdołe  Piszą o złamanym paznokciu, wypitym alkoholu bądź innych dziwnych i nienormalnych z mojego punktu widzenia ekscesach. Dzisiaj blogerem jest każdy, kto założy bloga. W sumie racja,  uczniem nazywamy każdego, bez względu na rezultaty jego działań. 
Bloger. Rurki, pięknie ułożona grzywka,.
Bloger. Imprezowicz,  amator fotograf.
Bloger,  iPhone,  beatsy na głowie. 
Bloger,  obey, vans, concerse. Na szczęście nie wszyscy tacy są.  Nie lubię stereotypów, ale ten ukazuje prawdziwą rzeczywistość. Internet,  kreowanie idealnego mężczyzny, idealnej kobiety, idealnego nastolatka. 
Hejty, mszczenie się na kimś, kogo się nie zna, za to kim jest lub za to co osiągnął.  Upokarzające zdjęcia i filmy, przez które młodzi ludzie kończą ze sobą.  Wieczne walki o byle gówno, zasrani pedofile i gwalciciele, dla których Internet jest niczym książka z adresami.  
Frajerstwo i zero życia poza Internetem. Klapki na oczach na problemy innych ludzi zamknięci w swoich pokojach niczym w metalowych puszkach bez możliwości wyjścia. 
Czasami zazdroszczę moim rodzicom.  Zazdroszczę im tego, że gdy byli młodzi nie posiadali komputerów. Posiadali tylko Prawdziwe Życie. Uff w końcu,  koniec ciszy i postoju.
Nareszcie rozwiązał mi się język. Blogu powracam,  nie daj mi więcej odejść.